wtorek, 8 lipca 2014

Ryga i Tallinn

Ryga - Dom Bractwa Czarnogłowych

Rygę i Tallinn - stolice Łotwy i Estonii odwiedziliśmy ponad dwa lata temu. Ze względu na fakt, że spodobały nam się bardzo, w szczególności uwiodła nas stolica Estonii, postanowiliśmy zamieścić na blogu krótką relację i kilka porad stricte praktycznych.

Może zacznę od tego jak dostaliśmy się do tych cudnych miast. Do Rygi z Gdańska dolecieliśmy liniami Air Baltic, z Rygi do Tallinna pojechaliśmy autobusem, a z Tallinna do Polski wróciliśmy również liniami lotniczymi Air Baltic. Biorąc pod uwagę obecne ceny biletów w Air Baltic odradzam taką kombinację. Proponuję Ryanairem dostać się do Oslo, a następnie z Oslo do Rygi. Oczywiście z Rygi bierzemy autobus do Tallinna, a do Gdańska wracamy Ryanairem z Tallinna przez Oslo. Bywa, że bilety na samolot są tanie jak przysłowiowy barszcz i całość (łącznie z biletem na autokar) może was kosztować ok. 250 zł.

Łotwę i Estonię odwiedziliśmy późną jesienią. Tak jak pisałam, na pierwszy ogień poszła Ryga.

Ryga przywitała nas deszczem. Lało jak z cebra, jednak deszcz nas nie pokonał, a następnego dnia naszym towarzyszem było już głównie słońce. Klimatyczne uliczki, zadbane kamienice, urocze restauracyjki i dość spora dawka nowoczesnej architektury, doskonale wkomponowanej w urbanistykę miasta przypadły nam do gustu bez dwóch zdań.

Ryga
Ryga - Muzykanci z BremyRyga - Dom Kotów

Podczas spaceru po ryskich ulicach co rusz ukazywały się nam jakieś perełki, a to słynny Dom Bractwa Czarnogłowych, przepięknie zdobiony, a to Katedra Ryska, a to Wielka Gildia, no i oczywiście Dom Kotów. Moją uwagę szczególnie przykuł ten ostatni. Koty na szczycie wieży budynku z podniesiony w górę ogonem sprawią wrażenia mającego w poważaniu, tych którzy są za nim. Jedna z legend zresztą mówi, że właśnie tak jest. W jednym z przewodników wyczytałam, że koty miał być odwrócone tyłkiem do Wielkiej Gildii. Dlaczego? W skrócie: budowniczy wkurzył się, że nie został przyjęty w poczet kupców Wielkiej Gildii. Jednak do dnia dzisiejszego prawda nie została odkryta. Z pewnością koty nie są odwrócone tyłkiem do Gildii. Tu znowu powołując się na legendę podam trzy hipotezy - pierwsza: architekta przyjęto do Gildii, druga: koty były montowane wieczorem i pomylono kierunki, a trzecia wersja mówi, że na budowniczego rzucona została klątwa i biedny spadł z rusztowania. Wróćmy jednak do rzeczywistości...

Ryga
RygaRyga

Nie zabrakło nas także przy tzw. Trzech Braciach. Jest to świetnie odrestaurowany kompleks trzech średniowiecznych domów mieszkalnych, które są odpowiednikami Trzech Sióstr w Tallinnie. To takie kolejne "must see" w Rydze. Staraliśmy się zapamiętać jak najwięcej patrząc na nie ponieważ przed nami była jeszcze perspektywa zobaczenia Trzech Sióstr w Tallinnie, a więc możliwość porównania obu.

Ryga - Trzej BraciaRyga - koszary

Korzystając z promieni słonecznych odwiedziliśmy również ulicę Alberta, na której z kolei króluje secesja. Do secesyjnej mekki Rygi dotarliśmy na własnych nogach. Przyjemnie było powolnym krokiem spacerować ryskimi ulicami i delektować się atmosferą. Zero pośpiechu, zero zgiełku, dookoła piękna łotewska jesień. Zapewniam, że dorównuje naszej polskiej. U celu naszego spaceru po raz kolejny delektowaliśmy się architektoniczni cudami.

Ryga - secesjaRyga nocą

Ryga to nie tylko zabytki, to także życie nocne. Pomimo tego, że było (łagodnie pisząc) chłodno, stolica Łotwy żyła. Pełne puby, bary, restauracje. Marzy mi się, że kiedyś Gdańsk będzie miastem, o którym będzie można powiedzieć, że życie nocne w nim kwitnie. My oczywiście chłonęliśmy (jak jamochłony) to wszystko co miasto nam oferowało.

W Rydze spędziliśmy dwa dni. Wydaje mi się, że wystarczająco dużo, żeby liznąć wszystkiego co w mieście było najfajniejsze. Ze stolicy Łotwy mieliśmy w planach dotrzeć do stolicy Estonii. Bilet na autobus zarezerwowaliśmy przez Internet. Kosztował ok. 50 zł. Z samego rana załadowaliśmy się w pojazd i już po 5 godzinach osiągnęliśmy cel.

Tallinn, cóż za niespodzianka, również przywitał nas deszczem. Jednak po dość krótkiej ulewie mieliśmy możliwość zwiedzać miasto już tylko w słońcu. Mnie stolica Estonii urzekła. Zakochałam się w niej. Poważnie. To jedno z miasto, do których bardzo chciałabym jeszcze kiedyś wrócić.

Tallinn
TallinnTallinn

Wąskie uliczki, restauracje, ludzie, muzyka wszystko jakby zatrzymało się w XIV-XV w. Do tego jeszcze piękna słoneczna pogoda, feeria barw typowych dla jesiennych dni. Do dnia dzisiejszego mam w głowie obrazy z tego miejsca, które przywołują same pozytywne wspomnienia i sprawiają, że autentycznie tęsknię za Tallinnem.

Tallinn
Tallinn - spichlerzeTallinn - spichlerze

Po zostawieniu bagaży w hostelu poszliśmy zobaczyć co w trawie piszczy. A piszczało, oj piszczało... w mojej duszy z radości, że dotarłam do jednego z cudowniejszych miast w Europie. Zabytków w mieście oczywiście jest co nie miara, wszystkie świetnie odrestaurowane, zadbane. Udało się nam znaleźć Trzy Siostry. W starciu z Trzema Braćmi wynik 3:3. :-) I te wybrukowane uliczki ach... Widać, że władze miasta mają jakiś pomysł na miasto i konsekwentnie się tego pomysłu trzymają. Turysta ma się przenieść w średniowieczne czasy rycerzy i  dam. Cóż, muszę przyznać, że świetnie im się to udaje.

Tallinn
TallinnTallinn

Na rynku jest nawet kilka knajpek w iście średniowiecznym klimacie. Do jednaj z nich zajrzeliśmy. Jedzonko było dość drogie, piwo zresztą też (ok. 20 zł). Jednak perspektywa wypicia napoju chmielowego z glinianego kufla w karczmie gdzie królowały świece, zamiast stolików stały ławy, ściany sprawiały wrażenie odymionych i muzykował chłopaczek na flecie była bardzo kusząca. Dwa piwa za 10 euro były nasze. Zdecydowanie polecamy odwiedzić tą karczmę. Olde Hansa Restaurant znajduje się w bardzo starym budynku w pobliżu ratusza i nie jest to kryptoreklama. ;-)

Tallinn - Olde Hansa
Tallinn - Olde HansaTallinn

Prawie zapomniałbym o murach miejskich, które są zachowane wręcz doskonale. Za spacer po nich trzeba zapłacić, ale z tego co pamiętam nie są to ogromne pieniądze. Moim zadaniem warto.

Tallinn - mury miejskie
Tallinn - mury miejskieTallinn

Dodam, że mieliśmy sporo szczęścia bo podczas naszego pobytu w Tallinnie dokładnie na rynku odbywały się występy estońskich zespołów ludowych oraz jarmark, na którym można było zasmakować regionalnych produktów. Tak więc mieliśmy możliwość być trochę bliżej estońskiej kultury. Nawet zdjęcie sobie z członkiniami jednego z zespołów zrobiłam. Miła pamiątka. Na rynku, gdzie trwała zabawa znajduje się ratusz, można napisać, że symbol miasta z wieżą, na którą za opłatą można się wspiąć. Z góry rozciąga się panorama na całe miasto, czyli nie lada gratka dla tych wszystkich, którzy lubią od czasu do czasu rzucić okien na miasto z góry. Zapewniam, że jest na co.

Tallinn - widok z wieży ratuszowej

Nigdy wcześniej ani później nie byliśmy w mieście, w którym tak mocno by się czuło duch średniowiecza w pozytywnym tego słowa znaczeniu... Do Tallinna pewnie jeszcze wrócimy.

Tallinn nocą
Tallinn nocąTallinn nocą

Więcej zdjęć z Rygi i Tallinna znajdziecie pod tym linkiem.

PRAKTYCZNIE:

Przeloty:
  • Najtaniej będzie z Gdańska do Oslo, a potem do Rygi lub Tallinna liniami Ryanair.
  • Między Rygą i Tallinnem kursują kilka razy dziennie samoloty linii Air Baltic.Pewnie można ustrzelić tanie bilety.
Transport:
  • Relacja Ryga - Tallinn liniami autobusowymi Simple Express. Bilety od kilku zł - coś jak Polski Bus.
  • Dojazd z lotniska w Rydze do centrum autobusem liniowym nr 22 - bilet kosztuje obecnie ok. 4 zł.
  • Dojazd z lotniska w Tallinnie do centrum autobusem liniowym nr 2. Trasa autobusu łączy lotnisko, dworzec autobusowy dalekobieżny, hub autobusowy pod centrum handlowym Viru, skraj Starego Miasta, Rotermanni oraz terminal promowy.
Jedzenie:
  • W Tallinnie chociaż raz warto wstąpić wieczorem do restauracji Olde Hansa Restaurant z niesamowitym średniowiecznym klimatem. Taniej i bardzo smacznie zjemy w restauracji Lido w centrum handlowym Solaris (bardzo blisko starego miasta).

1 komentarz